niedziela, 17 maja 2015

Rozdział 1.

-Chłopaki!- krzyknąłem starając się obudzić moich przyjaciół.- Dziś wielki dzień!
Dziś 1 lipca. Pierwszy dzień wakacji. Wakacje to czas kiedy gwiazdy robią spotkania ze swoimi fanami lub wyjeżdżają w trasę zostawiając swój dom pełen pieniędzy lub błyskotek, które są warte miliony. Lecz na całe szczęście ja i moi przyjaciele jesteśmy w stanie zaopiekować się tymi pięknymi budowlami jak też całą ich zawartością. Mamy najlepszą ekipę świata. Brad zajmuję się komputerami. Zazwyczaj łamie szyfry do sejfów ale robi też wiele innych rzeczy, których kompletnie nie rozumiem. Thomas stoi na czatach ostrzegając nas gdy zbliżają się kłopoty. Szybko biegający John jest od wyłączania alarmów, które tak między innymi włączają się w każdym pieprzonym domu. Ryan jest po prostu bardzo silny, co nam się często przydaję. Brian to mój młodszy kuzyn, który od dwóch lat nie dawał nam spokoju aż w końcu wzieliśmy go na jedną misję, na której uratował nam życie. Od tamtego czasu został. No i jestem ja. Justin Bieber. Co ja robię? Wydaję rozkazy, układam plan, wybieram domy i przede wszystkim- najlepiej kradnę. Zazwyczaj okradamy gwiazdy, ale dziś mamy w planach dom prezydenta. Wiem jak bardzo to jest ryzykowne, ale przecież kto nie ryzykuje ten nie zyskuje! Czy się boję? Trochę. Ale fakt, że nigdy nas nie złapali dodaję mi odwagi.
-Bieber, ja pierdole!- krzyknął Ryan, którego najwidoczniej obudziłem.- Jest 10 rano, wychodzimy dopiero o 15!
-Musimy dopracować plan, idioto.- powiedziałem i uśmiechnąłem się cwaniacko na słowo "idioto". Zawsze go tak nazywałem.
-Ten, nad którym pracujemy już od miesięcy?- zapytał wrednie.- A może Justinek sie boi?- szydził.
-A co to w ogóle kurwa znaczy?- zapytałem śmiejąc się w niebo głosy.
-Dziś nasz dzień.- powiedział Brad, a ja dopiero zauważyłem, że wszyscy już wstali.- Jutro będziesz milionerem, stary.- mówił Thomas, szturchając mnie ramieniem.
NICOLE'S POV.
Dziś mój wieki dzień... A raczej mojego Taty, ja w tym wszystkim będę tylko obserwatorem, który skończy jako ofiara. Dziś nasza rodzina, to znaczy ja i Tata, bo Mama zmarła przy moim porodzie, mamy spotkać się z właścicielem jakieś wielkiej firmy i jego synem. Ojciec mówi, że to bardzo dobry chłopak i przede wszystkim zna się na interesach. Drugą najważniejszą rzeczą w życiu mojego rodzica są pieniądze, pierwszą oczywiście- Ja. Co do mnie, mam idealne życie. Mam mnóstwo przyjaciół, choć wiem, że większość widzi we mnie tylko córke prezydenta. Od zawsze czuje w sobie pustke. Kiedyś myślałam, że to tęsknota za Mamą, ale niedawno zdałam sobie sprawę, że wcale nie o to chodzi.
-Nicole?- zawołał mnie Ojciec.- Jesteś gotowa?- zapytał mimo, że nie odpowiedziałam mu na jego wołanie.
-Na kolejną nudną kolację, na której będziesz starał się mnie zeswatać z jakimś "świetnym facetem?- drwiłam cicho.- Tak, jestem.- dodałam już głośno. Wzięłam swoją torebkę i zeszłam na dół. Mój ojciec witał już naszych gości a ja modląc się błagałam aby ktoś mnie stąd zabrał.

~~*~~

Witam!
Jak wam się podoba pierwszy rozdział?
Rozdziały będą się pojawiały co 2-3 dni.
Do następnego! xx
I zapraszam na moje drugie ff: http://new-life-new-everything.blogspot.de/
CZYTASZ=KOMENTUJESZ! 

7 komentarzy: